Opuszczamy Farmington, dziś znów długa trasa przed nami. Po drodze nie mamy w planach wielu przystanków i atrakcji, jedziemy do celu. Santa Fe to najdalej wysunięty na wschód punkt naszej podróży.





Kolejną odmianą dzisiaj była rozbrzmiewająca z motoru muzyka! (tak w tej maszynie jest nawet czytnik CD więc podłączyliśmy dzisiaj płyty), uwierzcie mi na słowo Tomek wręcz
tańczył do niektórych kawałków :).
Generalnie Tomek bardzo dobrze się tutaj odnajduje...

w jednej z przydrożnych knajpek wzbudził postrach na tyle, że sprzedawca widząc Tomka w butelką wody mineralnej do kupienia dwa razy upewniał się czy aby nie wyciągnie broni i nie dokona napadu:)
Dojeżdżając do Santa Fe ponad wzgórzami ukazują nam się kłęby dymu z pożaru trawiącego od niedzieli około 2,5 hektara lasów w okolicach Santa Fe (Ski Area).



Trasa
tutaj.
W Ameryce wszystkim dopisuje apetyt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz