środa, 8 czerwca 2011

Los Angeles -> Moro Bay


Z samego rana ( czyli kilka minut przed 12) rozpoczynamy pierwszy etap podróży ...
udało nam się dopiąć zamki we wszystkich schowkach motoru i ruszamy...
Przepiękna droga wijąca się wzdłuż wybrzeża, rozbijające się tuż za asfaltem fale oceanu, te widoki niezapomniane, Ja, Ty i nasz HD... zaczyna się jak niezłe romansidło :) (ale to chyba zmęczenie). Innymi słowy, było genialnie! :)



Jeszcze pewnie zapytacie czy zdołaliśmy zapakować bagaże? o tak! nie było z tym problemu ponieważ pogoda okazała się być nieco inna od spodziewanej w związku z czym więszkość z odzieży wyjazdowej mieliśmy na sobie:) po dwie pary spodni ( Tomek) po dwie kurtki (Marta) i wszystkie możliwe dodatki podtrzymujące temperaturę ciała w rozsądnych wartościach. (nie licząc ciepłej bielizny wszystko co zdjęłam z siebie widać na zdjęciu) :):)






Tak oto dzień dobiega końca...
w Motelu 6, pokój 113:)













Raport z dzisiejszego odcinka: tutaj

2 komentarze:

  1. wiesz Asia, to tylko tak na smaczek, prawdziwie piękne zdjęcia zostawiamy na pokaz specjalny:D

    OdpowiedzUsuń