Opuszczamy miasto i jedziemy dalej...nieco gubiąc trasę trafiliśmy na tą krętą, uroczą Paradise Drive, która biegnąc wzdłuż wybrzeża poprowadziła nas dalej w stronę Sacramento...
Tam kolejny przystanek, gdzie serdecznie ugościli nas Przyjaciele Rodziny Tomaka.
Sukces!!!! temperatura powietrza rośnie! udało nam się ściągnąć jedną warstwę ubrań:) już mogę jechać tylko w jednej kurtce!
Ale wiatr pozostał; targa nami niesamowicie...i kiedy ja z trudem trzymam głowę w pionie, Tomek bez problemów trzyma i prowadzi motor - tą wielką, ciężką machinę, naprawdę jestem pełna podziwu, bo zdaje mi się to awykonalne (drodzy Rodzice - nie martwcie się słysząc te wieści).
Trasa: tutaj.
Dzisiaj dotarliśmy w okolice Lake Tahoe. Tutaj kolejna niespodzianka :).
To Kalifornia:), Squaw Valley (Olimpijskie miasteczko 1960r.) i śnieg w środku lata.
Naprawdę nie sądziłam, że będziemy się tutaj rzucać śnieżkami - a jednak!
A dziwiłam się widząc bilbord krzyczący: this summer forecast: super cold :).
Odwiedzamy też restaurację Zanos - wakacyjne (2005r.) miejsce pracy Tomka. (Michał W. - doskonale i Ciebie tam pamiętali).
Trasa: tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz